W centrum dwie dłonie - damska i męska, przekazujące sobie dokument - list referencyjny. W tle okno przestrzeni biurowej.

Nie kupuj kota w worku

Wiele listów polecających to bezwartościowe laurki. Kiedy referencje dają wiarygodny obraz kandydata?

Wyobraź sobie, że mieszkasz w małej miejscowości, gdzie jest tylko kilka firemek. Chcąc się zatrudnić w jednej z nich, wystarczy w sklepie zagadnąć szefa, który jest twoim dawnym kolegą ze szkoły. Gdyby się wahał, twoją kandydaturę poprą pracownicy. Przecież to sami swoi: sąsiedzi, znajomi z klubu wędkarskiego, kuzynostwo i ciotki. Jeżeli udało ci się nikomu nie nacisnąć na odcisk, możesz liczyć na ich dobre słowo.

W dużym mieście nikt nie dostaje pracy tak po prostu, bez żadnych formalności. Zatrudnienie nieznanej osoby jest przecież obarczone ogromnym ryzykiem. W metropolii panuje jeszcze większa anonimowość, więc i procedur przybywa. Gdzie nie ma więzi sąsiedzkich, tam do gry wkraczają firmy rekrutacyjne, żeby wprowadzić zaufanie konieczne do poprawnego funkcjonowania mechanizmu zatrudniania.

Rekruter Sp. z o.o. – co dokładnie robi firma headhunterska

Firmy rekrutacyjne najczęściej sprawdzają referencje, czyli opinie o kandydatach podpisane przez poprzednich pracodawców i szefów. Świadomie używam słowa „podpisane” zamiast „napisane”, bo w wielu – jeśli nie w większości – przypadków autorami tych dokumentów są sami kandydaci, a przedsiębiorcy lub menedżerowie tylko opatrują je swoim podpisem, niekiedy nawet ich nie czytając. Niektórzy aplikanci nawet nie próbują silić się na obiektywizm, wyolbrzymiają swoje osiągnięcia i chwalą się w nich bez umiaru, po prostu wystawiają sobie laurki. Oczywiście wartość listu polecającego w tej postaci jest zerowa. Tymczasem rekrutacyjne samochwalstwo łatwo można by wykorzenić, dzwoniąc za każdym razem do dawnej firmy kandydata i prosząc np. jego byłego bezpośredniego zwierzchnika o rzetelną ocenę.

Aby lepiej poznać starającego się o pracę, warto porozmawiać z kilkoma osobami. To dobra praktyka szczególnie przy obsadzaniu ważniejszych stanowisk. Idealnym rozwiązaniem jest wtedy rozmowa z dwoma podwładnymi, dwoma współpracownikami i dwoma przełożonymi kandydata. Cennych informacji na jego temat mogą udzielić także członkowie zarządu, inwestorzy i klienci. Jeśli z wielu różnych opinii wyłoni się spójny, pozytywny obraz, można zakładać, że zatrudniamy odpowiedniego specjalistę lub menedżera, który spełni pokładane w nim nadzieje i oczekiwania.

Scroll to Top