Słychać głosy, że sztuczna inteligencja wykluczy ludzi z pozyskiwania talentów. Czy to tylko nieuzasadniony strach?
W obliczu nieustannej rywalizacji o talenty, gdy każda minuta jest na wagę złota, rekruterzy stoją przed trudnym zadaniem, które może przytłaczać. Dzień w dzień, z detektywistyczną precyzją Sherlocka Holmesa, przekopują się przez stosy CV, licząc na odkrycie tej garstki wyjątkowych specjalistów i menedżerów, zdolnych odmienić losy danej organizacji, branży czy środowiska biznesowego. Ale jak byście zareagowali na wieść o nowym bohaterze w tym epickim zadaniu, tajemniczym wspólniku, który nie ubiera się w eleganckie garnitury ani nie korzysta z przerw obiadowych, lecz dysponuje zdolnościami, które mogą zrewolucjonizować proces rekrutacji? Tak, chodzi oczywiście o sztuczną inteligencję.
Ekspert od monotonnych zadań
Pojawia się jednak kluczowe pytanie: czy w zapoczątkowanej właśnie epoce technologicznej rekruterzy nadal będą potrzebni? Nie ma powodów do niepokoju – w przewidywalnej przyszłości nie tylko nie grozi im wykluczenie z zawodu, ale również mogą spodziewać się bezcennego wsparcia od AI. Przemiany te zaczynają nabierać tempa już teraz.
Także liderzy IT w Polsce przyznają, że agencje rekrutacyjne i doradztwa personalnego coraz częściej korzystają ze sztucznej inteligencji na wielu etapach rekrutacji – od przeglądania życiorysów po sporządzanie krótkich list kandydatów – jednocześnie opracowując parametry etyczne, by wyeliminować ryzyko, że algorytmy będą faworyzować niektóre grupy pracowników kosztem innych, co jest przeciwne zasadom różnorodności i włączania.
Wyobraźmy sobie, że żmudne zadania – takie jak przeglądanie setek CV czy tworzenie opisów stanowisk – mogą być przekazane wiernemu asystentowi, który nigdy się nie męczy, nie potrzebuje przerwy na kawę ani nie prosi o podwyżkę. AI wchodzi do gry, oferując rekruterom coś w rodzaju supermocy.
Jednym z pionierów tej rewolucji jest LinkedIn – ten cyfrowy kolos wśród platform dla profesjonalistów już od pewnego czasu flirtuje z AI, tworząc przestrzeń, gdzie kandydaci i rekruterzy mogą dobierać się w pary niczym na randkowym serwisie, tylko bez niezręcznych small talków o pogodzie. Dobry przykład jest zaraźliwy – teraz z pomocą AI także inne serwisy pracowe, firmy i agencje headhunterskie wprowadzają nas w nową erę rekrutacji, w której żmudne zadania stają się przeżytkiem, a my, ludzie, możemy skupić się na tym, co robimy najlepiej – budowaniu relacji i rozumieniu drugiego człowieka. Niech więc AI zajmie się analizą danych i pisaniem nudnych opisów stanowisk. My tymczasem będziemy mieli więcej czasu na rozmowy kwalifikacyjne, które nie skończą się standardowym „opowiedz mi coś o sobie”, ale prawdziwą, głęboką konwersacją. Jest to szczególnie ważne w kontekście poszukiwań typu executive search, w których istotne jest rzutkie pogłębianie pytań i osadzenie wyników pracy Kandydata w otoczeniu biznesowym. Niewerbalna reakcja rozmówcy na trudne pytania jest szczególnie istotny elementem ewaluacji potencjału kandydata.
Nie zapominajmy, że rywalizacja o talenty to nie bułka z masłem. Każdy rekruter jest zarówno detektywem, jak i strategiem, który musi wyprzedzić konkurencję o krok, dwa, a najlepiej o całą milę. Tutaj właśnie do akcji wkracza AI jako nieoceniony sojusznik, pozwalając headhunterom nie tylko szybciej znajdować idealnych kandydatów, ale także zwiększając szanse na ich pozyskanie, zanim zrobi to konkurencja. To trochę jak mieć w drużynie Usaina Bolta, który biegnie po złoto – tylko że w świecie pozyskiwania talentów.
Niezawodny tandem
Pomyślmy o rekruterze i AI jak o nowym, dynamicznym duecie, który zmienia reguły gry. Pierwszy wnosi do partnerstwa ludzkie serce i empatię, drugi moc procesorów i umiejętności analityczne. Razem formują zespół, który jest w stanie nie tylko szybciej, ale i skuteczniej dopasować kandydatów do stanowisk, kreując tym samym rynek pracy, na którym technologia i humanizm idą ze sobą w parze.
Śpijcie więc spokojnie, drodzy rekruterzy. AI nie przychodzi, aby zabrać pracę, lecz by ją ulepszyć, oferując więcej czasu na to, co naprawdę liczy się w tym fachu – zrozumienie, dogłębną ocenę potencjału i kompetencji osoby siedzącej po drugiej stronie biurka. I choć droga do pełnej harmonii między człowiekiem a maszyną wciąż może być długa, jedno jest pewne: przyszłość rekrutacji wygląda obiecująco. Witajcie w czasach, w których sztuczna inteligencja staje się niezastąpionym towarzyszem każdego headhuntera.