Kto pomoże liderom 50+ wrócić na szczyt?
Wszyscy podziwiali jego karierę i chcieli być jak on. Energiczny, wykształcony, z nienagannym angielskim. W trzy lata awansował ze skromnego kierownika komunikacji na dyrektora regionalnego w zachodnim koncernie. Przez ponad dwie dekady odpowiadał za wielomilionowe budżety i miał pod sobą setki ludzi. Na jednym z biznesowych kongresów sfotografował się z samym Billem Gatesem. Nikt nie przypuszczał, że ktoś taki może stracić pracę. Że rynek, który Jerzego hołubił, pozbędzie się go jak dziecko zepsutej zabawki. A jednak stało się!
Jerzy niedawno świętował 55. urodziny i uważa, że jego okres przydatności do użytku jeszcze się nie skończył. Od ponad roku próbuje wrócić na szczyt. Bezskutecznie. Jeśli są wolne stanowiska, to dla menedżerów niższego i średniego szczebla. Tych jednak pracodawcy mu nie oferują, zakładając, że jego oczekiwania związane z wynagrodzeniem i statusem są dużo większe. Jak liderzy 50+ mogą stanąć na nogi?
Daj się złowić
Największą szansę na to mają ci, którzy utrzymywali kontakty z headhunterami, gdy jeszcze mieli pracę. Jerzy nigdy o to nie dbał. Co miesiąc dostawał kilka telefonów od znanej i skutecznej rekruterki z propozycją rozmowy. Zawsze jej odmawiał, tłumacząc, że ma świetną posadę i nie zamieniłby jej na żadną inną. To był błąd.
Nawet jeśli menedżer jest naprawdę zadowolony ze swojej obecnej sytuacji zawodowej, powinien korzystać z takich zaproszeń. Spotkania nie muszą kończyć się zmianą pracy. Chodzi jednak o to, by budować z headhunteremi trwałe relacje. Najskuteczniej robimy to w pomyślnych dla nas okolicznościach, a nie wtedy, gdy grunt pali się nam pod nogami. Lepiej więc powiedzieć: obecnie jestem zatrudniony, ale nie mam nic przeciwko spotkaniu, a może będę mógł polecić kogoś innego, z przyjemnością opowiem o ludziach z branży, z którymi współpracuję, i razem się zastanowimy, jak mógłbym pani lub panu pomóc w rekrutacji. Taka niezobowiązująca rozmowa sprawi, że headhunter będzie o nas pamiętać, gdy – oby nie! – wypadniemy z rozpędzonej karuzeli stanowisk.
Ale nawet jeśli liderzy nie utrzymują kontaktów z łowcami głów, nie oznacza to, że nie mają szansy na reaktywację kariery. Świadczy o tym przypadek Agaty, która była przekonana, że skoro ma dobrą pracę, nie powinna rozglądać się za inną, a tym bardziej umawiać się na spotkania z łowcami głów. Uważała to za nielojalne wobec swojego pracodawcy. Na szczęście potrafiła zadbać o swoje interesy, gdy z powodu reorganizacji firma kończyła z nią współpracę. Zapytała prezesa, czy zaoferuje jej program outplacementowy. Mężczyzna przyznał z zakłopotaniem, że nie pomyślał o tym, ale po chwili namysłu zaproponował jej takie wsparcie jako wyraz uznania dla jej pracy. Wiedział też, że jeśli zostawi 50-letnią menedżerkę na lodzie, będzie jej trudno wrócić do gry. Dzięki pomocy ekspertów z agencji personalnej Agata już po trzech miesiącach znalazła nowe stanowisko, lepsze od poprzedniego i ma same dobre słowa o swoim byłym pracodawcy.
Nie bój się prosić o outplacement
Osoby zwalniające często czują się przygnębione i winne. Chcą jakoś zadośćuczynić tym, których muszą pożegnać. To idealny moment, by poprosić je o outplacement czy odprawę, która da nam finansowe zabezpieczenie i pozwoli na komfortowe szukanie nowej pracy. Dla menedżerów w tarapatach takie profesjonalne wsparcie pomoże szybciej stanąć na nogi i odbudować swoją karierę. Program outplacement, oferowany zwalnianym osobom to bardzo ceniona rzecz w oczach pozostających w organizacji pracowników, którzy na tej podstawie kształtują obraz swojego pracodawcy.
Czy jesteś w sytuacji podobnej do Jerzego, czy raczej do Agaty, nie trać zimnej krwi. Jeśli firma zaoferuje ci pomoc w znalezieniu nowej pracy, skorzystaj z niej. Jeśli nie, nie bój się o to poprosić. Eksperci personalni czekają na ciebie z otwartymi ramionami i pokażą ci, że nie ma sytuacji bez rozwiązania. Porozmawiajmy o możliwości objęcia Cię programem outplacement ↓